Steve Jobs był bez wątpienia jednym z najbardziej wpływowych menedżerów przełomu XX i XXI wieku. Na jego temat powstało wiele książek, publikacji i filmów. Nie wszystko, co zrobił jest godne naśladowania, ale z pewnością jest wiele obszarów, które nadal inspirują rzesze ludzi na całym świecie. Takie urządzenia, jak iMac, iPod, czy iPhone zna prawie każdy człowiek na naszej planecie. Jest to zasługa wielu ludzi, którzy pracowali razem ze Stevem Jobsem, ale to właśnie jego styl, wizjonerstwo, czy zupełnie inne podejście do wielu aspektów procesów zarządzania i kreatywności, doprowadziło do zbudowania jednej z najbardziej wartościowych firm, jaką jest Apple. Nie wszystkie cechy Steve’a Jobsa były pozytywne, nie wszystko co robił jest godne naśladowania, ale w wielu aspektach był liderem, który bardzo mnie inspirował zarówno, gdy jeszcze żył, jak i teraz po jego śmierci. Wybrane elementy z jego życia zawodowego są dla mnie prawdziwymi lekcjami przywództwa, czymś, co również mnie kształtowało jako lidera w późniejszych etapach mojej kariery menedżerskiej. Właśnie temu chciałbym poświęcić ten artykuł. W moim przekonaniu pierwszą fundamentalną zasadą jest bezpośrednia praca ze swoimi zespołami. To pierwsza lekcja. Rozmawiaj – jeżeli tylko to jest możliwe zawsze „twarzą w twarz”. Choć ta zasada była podkreślana przez Jobsa jeszcze dużo wcześniej niż pojawiła się pandemia, teraz jest jeszcze bardziej aktualna. Te wszystkie firmy i Ci wszyscy menedżerowie, którzy tak chętnie delegują swoich ludzi do pracy w trybie home office, poniosą w dłuższej perspektywie spektakularną porażkę. Dla mnie kreatywność rodzi się podczas bezpośrednich spotkań, często spontanicznych, gdy ludzie spotykają się nieformalnie na korytarzach, w chillout roomach, czy w innych wspólnych przestrzeniach. Oczywiście nowoczesne technologie są potrzebne i cyfrowe spotkania bardzo pomagają, ale musi to być zaplanowane z dużym wyczuciem, bo inaczej duch pracy zespołowej bardzo mocno ulegnie erozji. Nie trzeba daleko szukać – następca Steve’a Jobsa, Tim Cook ogłosił po zakończeniu ostatnich lockdownów konieczność powrotu ludzi do biur w trybie hybrydowym, gdzie oczekuje się, że przynajmniej trzy dni w tygodniu zespoły Apple pracują w biurze. Nic nie zastąpi kreatywnej, prowadzonej z pasją dyskusji ludzi, którzy czerpią przyjemność z przebywania razem, tworząc nowe pomysły i rozwiązania. To jest fundament.
Lekcja numer dwa to postawa dążąca do otaczania się tylko wyjątkowymi i utalentowanymi współpracownikami. Słynna maksyma, którą też cytowałem w artykule o mikrozarządzaniu jest niejako rozwinięciem, czego powinniśmy oczekiwać od naszych ludzi. Steve Jobs wyraził to słowami: „nie ma sensu zatrudniać mądrych ludzi i mówić im, co mają robić, zatrudniamy mądrych ludzi, żeby to oni mówili nam, co my mamy robić.” Chciał pracować tylko z najlepszymi, aby zapobiec „eksplozji przygłupów”, którzy obniżaliby poziom tych najlepszych zespołów. Te dwie zasady o zatrudnianiu najlepszych oraz o wspólnej pracy są niesamowicie ważne. Jeżeli tego zabraknie to pomimo najlepszych produktów, najbardziej wyszukanych strategii i modeli biznesowych, w długiej perspektywie poniesiemy porażkę.
Mając już właściwych ludzi, pracujących ze sobą bezpośrednio musimy być pewni, że wszyscy biorą pełną odpowiedzialność za to, co robią. I to jest kolejna lekcja. Jej wypaczeniem jest opisane przez Patricka Lencioniego w książce „Pięć dysfunkcji pracy zespołowej”, właśnie unikanie odpowiedzialności. To nie tylko odpowiedzialność indywidualna, ale przede wszystkim zespołowa. Jest to zdolność do wzajemnego zwracania sobie uwagi, gdy łamane są standardy określone przez grupę, czy jej lidera. Właśnie na tym polu Steve Jobs często wręcz bardzo ostro zwracał się do osób, które w jego ocenie odchodziły od zasad, których on wymagał. Osobiście uważam, że feedback można udzielać w łagodniejszy sposób, bez dewastowania ludzi w trakcie słownej tyrady. Chociaż czasem trzeba „uderzyć pięścią w stół”, aby uniknąć pewnej pułapki. Często członkowie bardzo zgranych zespołów są niechętni, aby udzielać informacji zwrotnej i uwag innym osobom z zespołu, ponieważ nie chcą ryzykować naruszenia dobrych, wzajemnych relacji, które są dla nich bardzo ważne. Być może dlatego Steve Jobs był tak bezkompromisowy w swoim podejściu do rozmów z ludźmi?
Kolejną, z ważnych cech stylu Jobsa była zasada skoncentrowania się na priorytetach i pełne skupienie się na ich realizacji. Wszystko, co było poza tym polem ulegało skasowaniu lub odesłaniu do ponownego przemyślenia. Umiejętność koncentrowania uwagi jest kluczem do osiągnięcia doskonałości i pełnej kontroli nad działaniem nie tylko firmy, ale też nad naszym życiem. Daniel Goleman – wykładowca Uniwersytetu Harvarda w swojej książce wydanej w 2013 r. pt. „Focus, the hidden driver of excellence”– napisał, że skupienie się jest jak mięsień, źle używany może wiotczeć, natomiast dobrze używany rośnie. Steve Jobs nie mógł przeczytać tej książki, bo już wtedy nie żył, ale wiele lat wcześniej hołdował zasadzie skoncentrowania się na wybranych aspektach tego, co robimy. Spektakularnym przykładem takiego podejścia było zdarzenie, które miało miejsce po jego powrocie do firmy w 1997 roku. Kilka pierwszych tygodni Jobs poświęcił na analizowanie asortymentu Apple i w pełnym emocji spotkaniu podszedł do tablicy, krzycząc – „Dość, tego szaleństwa”. Narysował tabelę składającą się z dwóch kolumn i z dwóch wierszy, a więc cztery pola. Nad kolumnami napisał: „ Dla konsumentów” i „dla profesjonalistów”. Z kolei wiersze zatytułował odpowiednio „Komputery stacjonarne” i „przenośne”. Następnie zszokowanym uczestnikom spotkania zakomunikował, że mają się skoncentrować na stworzeniu czterech wspaniałych produktów, po jednym w każdym polu. To podejście uratowało Apple’a – firmę, która w tamtym czasie była w bardzo złej kondycji, miała tak szerokie portfolio produktów, że nikt na tym nie był w stanie zapanować, a koszty szybowały stale w górę. Słynne zdanie, które warto pamiętać, powtarzane przez Jobsa – „Decyzje o tym, czego nie robić są równie ważne jak decyzje o tym, co robić. Ta prawda dotyczy i przedsiębiorstw i produktów” – idealnie odzwierciedla ideę bycia skoncentrowanym. Rozproszona uwaga jest przyczyną wielu błędów, które niszczą firmę. Niestety przywiązanie do wcześniej podjętych decyzji oraz efekt konsekwencji i zaangażowania – szeroko opisany przez Robert Cialdiniego w książce “Wywieranie wpływu na ludzi” – skutecznie blokuje przed zarzuceniem tych błędnych kierunków. Kierunków działania, które ściągają nas na dno i pchają w duże kłopoty w biznesie.
Większość osób, która choć trochę czytała na temat Steve’a Jobsa słyszała z pewnością o jego słynnym „polu zakrzywiania rzeczywistości”, czyli postawie, które zakładała, że nie ma rzeczy niemożliwych. To podejście zrodziło tak genialnie produkty jak iPody, iPady, czy iPhone’y, które obecnie są oczywistymi symbolami naszych czasów, ale jeszcze 20 lat temu nikt nie myślał o tym, że w kieszeniach będziemy nosić telefon, komputer, odtwarzacz muzyki, bankowość elektroniczną i setki innych funkcjonalności w jednym małym urządzeniu, które jest nieporównywalnie bardziej zaawansowanie niż sprzęt kosmonautów z misji Apollo. Pole zakrzywiania rzeczywistości jest dla mnie afirmacją odważnej postawy braku obaw przed zmianami i wyzwaniami. Tylko w ten sposób możemy tworzyć przełomowe produkty, usługi, czy rewolucyjne zwroty naszego życia.
Lekcji, które Steve Jobs jest w stanie nam przekazać jest wiele. Ja wybrałem tylko kilka z nich. Ostatnią na którą bardzo chciałbym zwrócić uwagę to pewna maksyma – „Pozostań nienasycony, pozostań nierozsądny”. Osobiście bardzo inspiruje mnie te kilka słów. Dla mnie to jest kwintesencja ciągłych poszukiwań, a także oczekiwania wciąż na kolejne niesamowite zdarzenia w naszym życiu, nie tylko w biznesie. Niegodzenie się na zwykłą szarą rzeczywistość. Nienasycenie nie oznacza braku spełnienia, braku radości życia. Jest raczej apetytem na więcej i jasną manifestacją tego, że chcemy więcej. Pozostanie nierozsądnym nie oznacza bycia ograniczonym i nieodpowiedzialnym. Jest podkreśleniem innego spojrzenia na budowanie firmy, projektowanie jej produktów, czy usług, sposobu zarządzania i tworzenia kultury organizacji. Jeżeli w naszym szaleństwie wierzymy, że możemy zmieniać świat, tworzyć wspaniałą, familiarną atmosferę, nawet w dużych organizacjach to dla mnie jest to właśnie w sprzeczności ze skostniałym, formalnym i scentralizowanymi firmami. Jeżeli w tej sprzeczności pozostaję nierozsądny to jest to moja celowa postawa. Steve Jobs po powrocie do firmy pomógł napisać teksty do reklamy „Myśl inaczej. Chwała szalonym. Odmieńcom. Buntownikom. Awanturnikom. Nieprzystosowanym”. Czy my jako prezesi, dyrektorzy generalni, top menedżerowie potrafimy stworzyć taką atmosferę w naszych firmach? Czy potrafimy wyjść poza formalne procedury, procesy i codzienną rutynę? Jeżeli komuś to się udaje, to gratuluję, bo to jest ogromny sukces i taka firma z pewnością przetrwa wszystkie zawirowania i kryzysy.
Na koniec, chciałbym się podzielić jeszcze jedną refleksją, która związana jest z maksymą „Pozostań nienasycony, pozostań nierozsądny”. Kilka lat temu byłem na tanzańskim Zanzibarze i spacerując uliczkami Stone Town szedłem zobaczyć dom, gdzie urodził się genialny artysta, jakim był Freddie Mercury z zespołu Queen. Miałem na sobie koszulkę z napisem „Stay hungry, stay foolish. STEVE JOBS”. W jednej z bram siedziało dwóch starszych panów, którzy z uwagą przyglądali się mojej koszulce i z zaskoczeniem oraz nieukrywanym poruszeniem komentowali to, co miałem na niej napisane. Dla nich te słowa znaczyły zupełnie coś innego, a dla mnie było to kolejna lekcja. Sentencja, która mnie inspiruje dla innych może być kompletnie pozbawioną sensu i głupią plątaniną słów, a więc zawsze starajmy się przyjąć również inny punkt widzenia. Dla mnie ta refleksja była uderzająca. Dużo mnie nauczyła. Jak widać, charyzmatyczny lider inspiruje nieustannie.