Występowanie publiczne nieuchronnie wpisane jest w pewne role społeczne, polityczne czy biznesowe. Większość z nas miała okazje słuchać i podziwiać dobrych mówców, a czasem trafiali się Ci gorsi i wówczas nie mogliśmy się już doczekać zakończenia. O tych pierwszych pamiętamy bardzo długo, a tych drugich nie musimy nawet zapomnieć, bo szybko znikną z zakamarków naszych wspomnień. A zatem jak dobrze przygotować się do wystąpień publicznych i na co zwrócić uwagę, aby nasza publiczność nas zapamiętała?
Czego unikać, a na co poświęcić czas, aby wszystko było spójne i wypadło dobrze na scenie? Na te pytania postaram się odpowiedź mając w pamięci setki moich wystąpień zarówno przed małą publicznością, jak i kilkuset osobową widownią, gdzie widziałem tylko pierwsze rzędy z powodu oślepiających świateł padających na scenę.
Zanim dojdzie do spotkania z publicznością, zawsze bardzo dokładnie się przygotowuję do każdego wystąpienia. Oczywiście punktem wyjścia jest temat, który będzie poruszany i informacja, do kogo będę mówił, czyli jaki rodzaj widowni będę miał przed sobą. Inaczej sformułuję scenariusz, jeżeli to będzie wystąpienie branżowe, a inaczej, jeżeli na sali zasiądą osoby dla których prezentowane zagadnienie będzie zupełnie nowe. Mając temat i rodzaj publiczności zapisuję moje wystąpienie w postaci szkieletu scenariusza i dzielę je na akapity, które stanowią dla mnie swoiste „rozdziały”. Następnie rozbudowuję te główne myśli i w taki sposób uzyskuję kompletny tekst mojego wystąpienia. W dalszej kolejności uczę się tekstu, ale nigdy nie jest to nauka na pamięci, bo zawsze to później brzmi sztucznie. Raczej staram się opanować tekst i główne myśli następujące po sobie, co pozwala mi na swobodą wypowiedź, delikatną improwizację oraz płynne wysławianie się. W głowie mam przekaz poszczególnych akapitów, więc jeżeli nawet coś pominę to spokojnie mogę do tego wrócić i nie zaburza mi to rytmu wystąpienia.
Tak przygotowany materiał trenuję „na sucho” kilka dni przed wystąpieniem, pracując nad gestykulacją i mową ciała, także przed lustrem. Szczególnie lubię trening przed lustrem, kiedy już mam dobrze opanowany tekst, przećwiczone właściwe wysławianie się i dykcję, a także dopasowany strój, w jakim będę występował. Przy stroju właśnie chciałbym się na chwilę zatrzymać. Trzeba pamiętać, że nawet najlepsze wystąpienie będzie psuł niedopasowany i nieodpowiedni do tematu i okoliczności strój. Nawet Steve Jobs znany z ekstrawaganckiego podejścia do tej kwestii na pewnym etapie swojej działalności zrozumiał, że są okoliczności, gdzie trzeba po prostu dobrze wyglądać. Wszyscy znamy przysłowie o tym, że nie szata zdobi człowieka, ale jednak jest wiele sytuacji, gdzie zdobi i to bardzo. Poza tym podkreśla spójność naszego przekazu oraz wzmacnia wagę tego, co mówimy na scenie. Osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z wystąpieniami publicznymi polecam nagranie swoich prób najpierw na kamerę. Dla mnie osobiście to był punkt zwrotny, ponieważ wielu elementów mojej mowy ciała, sposobu wysławiania się, czy pewnych zachowań na scenie, zupełnie sobie nie uświadamiałem.
Kolejnym ważnym elementem w poprawie jakości wystąpień publicznych jest zarezerwowanie kilku wizyt u logopedy. Ja również to zrobiłem, a skłonił mnie do tego jeden z moich znajomych, który stwierdził, że warto. Początkowo byłem bardzo sceptyczny, ponieważ logopeda zawsze kojarzył mi się z osobą, która koryguje wady wymowy – nic bardziej mylnego. Dzięki tym doświadczeniom wiele się nauczyłem o poprawnej wymowie, o ucinanych wyrazach i źle akcentowanych słowach. Generalnie mówiłem bardzo szybko i to również był trudne dla odbiorców, szczególnie jeżeli tematyka była bardziej zawiła. Nauczyłem się bardziej pracować przeponą, przez co mój głos nabrał siły. Rozluźniłem zaciśnięte zęby, przez co zarówno wypowiedź, jak i moja dosyć poważna mimika twarzy zyskała na łagodności. Zdecydowanie poprawiłem też technikę mowy, w czym bardzo pomogły mi ćwiczenia oddechowo–głosowe.
Jakość i sens wypowiedzi zdecydowanie poprawiło świadome posługiwanie się akcentem logicznym i emocjonalnym, a także operowanie ciszą, czyli używanie pauz we właściwych miejscach.
Wszystkie powyższe elementy doprowadziły mnie do momentu, kiedy byłem wszechstronnie przygotowany do wystąpienia przed publicznością. Zadanie domowe zostało odrobione, a teraz musiałem przekroczyć próg sali, gdzie miałem wystąpić. Co robiłem dalej, jakie pułapki na mnie czyhały i z czym musiałem się zmierzyć – o tym już w kolejnej odsłonie cyklu o wystąpieniach publicznych.