Niektórzy porównują pandemię do stanu wojny. Słyszymy, że toczymy nierówną walkę z wirusem, ale w dużej mierze wszystko zależy od naszego stopnia przygotowania. „Zwycięży ten, którego generałowie są przygotowani” – napisał Sun Tzu w swoim traktacie „Sztuka Wojny”. I tak też należy rozpatrywać zarządzanie kryzysem w firmie. Naszymi generałami są menedżerowie, którzy codziennie są na froncie i walczą o byt firmy. To od ich zasad, pracy i gotowości do wyzwań będzie zależał sukces firmy.
Pandemia koronawirusa sprawiła, że z ulgą pożegnaliśmy 2020 rok. Ostatnie 12 miesięcy były bardzo trudne dla nas wszystkich. Dlatego z nadzieją spoglądamy na 2021 rok. Ale nie oszukujmy się – wirus nie zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Widać jednak cień nadziei na powrót do normalności. Mimo wszystko musimy być optymistami – pandemia nie będzie trwała wiecznie. W końcu przyjdzie taki moment, że świat powoli zacznie wracać do normalności. Obecnie trudno powiedzieć, jak ta normalność będzie wyglądała. Z pewnością nie będzie to w 100 proc. taka sama rzeczywistość, którą znamy z czasów przed pojawieniem się koronawirusa. Wspomniany wirus już odcisnął ogromne piętno na światowej gospodarce. Skutki tego najlepiej zauważymy obserwując sytuację firm. Mówiąc krótko, położenie przedsiębiorców oraz stan ich biznesów jest w wielu przypadkach krytyczny. To przekłada się na coraz więcej piętrzących się problemów – niepewność jutra, obniżka wynagrodzeń, fala zwolnień i brak perspektyw na dalszy rozwój firmy. Eksperci wskazują, że wkrótce państwo będzie miało poważny problem z rosnącą stopą bezrobocia w Polsce. Już niebawem kluczowe będzie tworzenie pomocy dla ludzi, którzy stracą pracę. Ekonomiści przewidują, że pandemia COVID-19 może przełożyć się na stopę bezrobocia w Polsce oscylującą w okolicach 10 proc. Sytuacja nie wygląda jeszcze dramatycznie, głównie ze względu na uzależnienie od gospodarki niemieckiej, która nadal jest w dobrej kondycji – mówi prof. Krzysztof Obłój, ekspert w dziedzinie strategii i zarządzania z Akademii Leona Koźmińskiego.
W tych trudnych czasach musimy bacznie obserwować wszystkie procesy, jakie zachodzą w firmach. Przede wszystkim, należy odpowiednio wcześnie rozpoznać sytuację kryzysową. Każda taka sytuacja ma swoje źródła, które później przeradzają się w symptomy kryzysu. W zależności od branży mogą to być m.in. opóźnienia w przekazywaniu danych, wzrost liczby reklamacji czy zbyt duża rotacja personelu. To pierwszy moment, kiedy możemy zaobserwować sygnały mogące doprowadzić do sytuacji kryzysowej. Jeżeli w porę ich nie wyłapiemy dojdzie do wydarzeń, które w ostateczności doprowadzają do kryzysu. Tu bardzo ważną rolę pełni lider zespołu, który czujnym okiem będzie spoglądał na każde ogniwo swojej organizacji. W czasie kryzysu bardzo łatwo można przegapić drobny szczegół, który – jeśli będzie dalej lekceważony – może doprowadzić do katastrofy. Zazwyczaj w czasach prosperity nie zaprzątamy sobie głowy pewnymi rzeczami. Uznajemy, że mamy od tego ludzi, procesy lub po prostu nie mamy na to czasu. A to może być poważny błąd. W tych trudnych czasach szczegóły mogą odgrywać ogromną rolę i będą decydować o być albo nie być firmy. Istotną rolę powinni też odgrywać nasi sprawni menedżerowie i kierownicy, którzy w porę zauważą niepokojące objawy, zanim staną się prawdziwymi problemami. Ich nowym, bardzo ważnym zadaniem jest otwartość na współczesne potrzeby pracowników.
Na co należy zwrócić uwagę? Oto obszary, w których mogą wystąpić potencjalne zagrożenia:
- Ludzie, czyli nasi pracownicy. To od nich najwięcej zależy w firmie i to właśnie oni są najbardziej narażeni na różne sytuacje kryzysowe, zarówno z wewnątrz, jak i z zewnątrz. Poszczególni pracownicy mogą odczuwać niesprawiedliwość z powodu nierównego podziału zadań czy niższego wynagrodzenia. Dodatkowo na ich pracę może mieć wpływ właśnie czynnik zewnętrzny, np. stres związany z sytuacją w rodzinie. Jeśli dodamy do tego konflikt między pracownikami to mamy prawdziwą mieszkankę wybuchową. Tu nie możemy sobie pozwolić na zwlekanie, trzeba reagować natychmiast, zanim przerodzi się to w poważny problem. W takich sytuacjach lider zespołu musi natychmiast wychwycić niepokojące symptomy oraz szybko zareagować.
- Finanse, czyli jeden z najczęstszych obszarów, w którym może wystąpić kryzys. Parafrazując słynne powiedzenie Napoleona można powiedzieć, że do stałego rozwoju firmy potrzebne są trzy rzeczy: pieniądze, pieniądze i pieniądze. Pierwsze problemy mogą się pojawić po kilku nieopłaconych przez naszych kontrahentów fakturach. To zjawisko było codziennością dla wielu przedsiębiorców w pierwszych miesiącach pandemii. A czasem zdarza się popełnić błąd na etapie planowania i po prostu przeinwestować. Innym razem sprzedaż nie przyniesie odpowiednich zysków. Musimy pamiętać o dokładnej analizie naszych posunięć finansowych oraz odpowiedniej kontroli kosztów i przychodów. Nie możemy sobie pozwolić na to, by umknęły nam nawet najdrobniejsze szczegóły.
- Organizacja, czyli jak to wszystko poukładać, by przedsiębiorstwo sprawnie działało. Problemy mogą wystąpić na płaszczyźnie informacyjno-komunikacyjnej. Istotne są tutaj odpowiednio wcześniej przygotowane procedury, których – niestety – w wielu firmach brakuje. Czasem pracownicy są pogubieni poprzez brak jasnych wytycznych albo niejasno sformułowane priorytety. Trzeba być przygotowanym na dzień, w którym niezbędne będą zmiany w zarządzaniu lub nawet głębokie zmiany restrukturyzacyjne. Jako szefowie firm musimy zadbać o odpowiednie warunki do ich przeprowadzenia.
W trakcie budowania zespołu powinniśmy postawić na obecność w kadrze osób z wysoko rozwiniętymi umiejętnościami społecznymi. Tacy pracownicy są istotni dla odpowiedniego zarządzania zespołem i organizacji pracy. Zdolność do rozpoznawania stanów emocjonalnych u innych osób oraz empatia to pożądane cechy u liderów. Dzięki nim unikniemy lub w znaczący sposób zapobiegniemy sytuacjom kryzysowym w firmie. Nie bez znaczenia są tu osobiste doświadczenia i wnioski wyciągnięte na podstawie naszych własnych przeżyć. Warto wykorzystywać dobre wzorce. Dlatego należy zadbać o dobrą komunikację z pracownikami i kadrą, aby wypracować jak najlepsze rozwiązania. Kadra zarządzająca musi nauczyć się efektywnej pracy zdalnej z pracownikami. Musimy pamiętać, że pandemia w końcu minie, ale w wielu firmach nie będzie to oznaczało powrotu do pracy stacjonarnej. Już teraz widać, że wielkie korporacje będą stawiały na rozwiązania, które znamy z ostatnich tygodni i miesięcy. A dobre relacje z pracownikami pozostaną na długo. Dzięki temu zyskamy ich lojalność. Kryzys wywołany pandemią uwidocznił jeszcze jeden poważny problem. Nagle okazało się, że praca zdalna wymaga od pracowników większych kompetencji cyfrowych. O ile sama obsługa podstawowych funkcji komputera (pisanie, redagowanie i wysyłanie maili) nie jest szczególnym wyzwaniem, to całkowite przejście na cyfrową pracę stanowi dla części osób barierę nie do przejścia. Firmy powinny inwestować w wykwalifikowaną kadrę IT oraz dokształcić swoich pracowników. Prognozy Hays Poland pokazują, że w najbliższym okresie pracodawcy będą stawiać na kadrę z wysokimi kompetencjami z obszaru IT. I nie mówimy tu tylko o przedsiębiorstwach zajmujących się nowymi technologiami. Co istotne, co czwarta firma jest zdania, że najtrudniej jest pozyskać nowe umiejętności właśnie z zakresu IT.
Chociaż jest to zjawisko obserwowane na rynku pracy od dłuższego czasu, to w wyniku pandemii zdecydowanie zyskało na znaczeniu. Praca zdalna i przeobrażenia modeli biznesowych firm sprawiają, że zdolność funkcjonowania w środowisku cyfrowym staje się warunkiem zdobycia zatrudnienia w kolejnych branżach i obszarach specjalizacyjnych. Specjaliści, aby pozostać atrakcyjnymi kandydatami na rynku pracy, teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej muszą wzbogacać swoje doświadczenie i zdobywać nowe kompetencje – tłumaczy Bartosz Dąbkowski, ekspert Hays Poland. To wszystko pokazuje, że przed nami jeszcze większy nacisk na dobrze zorganizowaną pracę menedżerów – przygotowanych na wyzwania jakie niesie za sobą postcovidowa rzeczywistość.