Żyjemy w czasach upadku autorytetów, erozji zaufania i coraz częściej braku możliwości polegania na kimś w trudnych sytuacjach. Nastawienie na „tu i teraz” w połączeniu ze zdecydowanie mniejszą perspektywą długofalową cechuje niestety młodsze pokolenia. Oczywiście nie można wszystkich oceniać jednakowo, ale w pogoni za szybkimi efektami, bez ciężkiej i systematycznej pracy, spora część ludzi przestaje być godna zaufania. Wiemy, że bez tego trudno budować jakikolwiek sukces firmy. Co zatem zrobić, aby mądrze ulokować swoje zaufanie? Jak nie popaść w obsesyjną kontrolę albo w nawiną wiarę, którą ktoś bez skrupułów wykorzysta? Stephen Covey – znany konsultant z dziedziny zaufania, przywództwa i etyki przekonuje, że mądre zaufanie jest kluczem do uniknięcia skrajności, które niszczą rozwój i dobrą atmosferę w firmach. Pozwala ono nie popełniać błędów związanych ze ślepym zaufaniem, które prowadzi do łatwowierności i nie pozwala dostrzec ani korygować złych działań. Z drugiej strony zaś, nie wpędza nas w nieufność, która zabija kreatywność i motywację. Mądre zaufanie jest więc efektem wysokiej jakości analizy tego, co dzieje się w naszej firmie oraz wysokiego poziomu zaufania, które na bieżąco weryfikujemy. Od zaufania zależy stopień zaangażowania pracowników, z czym wiąże się innowacyjność i wzrost zyskowności. Z wymiernego, materialnego znaczenia zaufania doskonale zdaje sobie sprawę każda firma, która kiedykolwiek doświadczyła choćby małego kryzysu zaufania. Ma to szczególne znaczenie w małych organizacjach, gdzie ludzie każdego dnia pracują cały czas we własnym gronie od którego nie da się uciec.
To w jaki sposób buduje się atmosferę zaufania w dużej mierze zdobywa się dzięki doświadczeniu i intuicji, ale czasem jest to również loteria. Prawie każdy menedżer stawał przed wyzwaniem związanym z zatrudnianiem pracowników. Niektórzy to zaufanie zawiedli, a w dzisiejszych czasach dzieje się to znacznie częściej. Niestety trudno znaleźć odpowiedzialnych i godnych zaufania ludzi. Jeżeli komuś powierzam konkretne zadania to jest on za to odpowiedzialny, chcę wierzyć i ufać, że ktoś mnie nie zawiedzie. Najczęściej zawodzą właśnie młodsze pokolenia, bo gdy praca staje się trudna i wymagająca to szybko się zniechęcają, uciekając pod byle błahym powodem. W takiej sytuacji cały nakład na wdrożenie, szkolenie, czy poświęcony czas zostaje zmarnowany. Czy to jest demotywujace i poddające pod wątpliwość zaufanie do ludzi? Oczywiście jest, ale jednak zawsze warto mieć na uwadze tych, którzy tego zaufania nie zawiedli. To dotyczy też perspektywy naszych klientów, których każdego dnia obsługujemy.
Pisząc o zaufaniu, zachęcam do przyjrzenia się poniższej matrycy, która na osi poziomej pokazuje zdolność do logicznej analizy i zaufaniu komuś, a w osi pionowej skłonność do zaufania, która jest bardziej związana z emocjami oraz intuicją.

Aby uniknąć pułapki ślepego zaufania należy wziąć pod uwagę trzy zasadnicze obszary:
- wiarygodność, a więc kompetencje i charakter danej osoby, którą chcemy obdarzyć zaufaniem
- ryzyko jakie wiąże się z zaufaniem komuś i potencjalna strata wynikając z sytuacji, jeżeli ktoś to zaufanie zawiedzie
- w czym chcemy danej osobie zaufać
Jako pracodawcy, nie tylko my obdarzamy kogoś zaufaniem, ale także jako liderzy stajemy się godni tego zaufania lub nie. Warto czasem się upewnić, czy nasza wiarygodność jest prawdziwa, czy raczej iluzoryczna, bo wówczas o żadnym zaufaniu i dobrej atmosferze w firmie nie ma co myśleć. To się po prostu nie wydarzy. Jeśli czujemy, że atmosfera nie jest zbyt dobra, być może panuje zwyczaj podejrzliwości i szukanie ukrytej niedobrej intencji oraz wzajemnej nieufności to warto zacząć od lidera, właścicieli, czy managerów. To oni zarządzają danym biznesem i oni pierwsi muszą uwierzyć w zaufanie. Uwierzyć w to, że ono ma sens, ponieważ daje efekt rozchodzącej się fali pozytywnego nastawienia oraz sprzyja radości pracowników, którzy codziennie przychodzą do pracy.
Jeżeli nasze intencje są właściwe to warto założyć, że intencje większości też. Nie mówię o naiwności, ale o pewnym kredycie zaufania, który nie jest deklaratywny, ale realizowany każdego dnia. Budując właściwie i mądre zaufanie rozszerzajmy je i obejmujmy nim coraz więcej osób. Jeśli spotkamy kogoś kto nas zawiedzie, a na pewno tak się stanie, warto pomyśleć o tych, którzy tego zaufania nie zawiedli. Oni w swoim kręgu też już niejako naturalnie będą odrzucać ze swojego grona te „ciała obce”, które się nie przyjęły, bo nie były wiarygodne. W ten sposób działam od lat, pracując z zespołami tymi najmniejszymi, jak i z dużymi grupami ludzi, liczącymi nawet kilkaset osób.





